środa, 17 października 2012

Zdjęcie tygodnia #9 (26 września - 2 października): Rameśwara tirtta snanam



Pewnego poniedziałku, gdy przyszłam na zajęcia, zastałam pusty wydział. Wraz z dwoma równie zdezorientowanymi jak ja osobami udałam się do dziekanatu, gdzie poinformowano nas, że przez najbliższe dwa tygodnie mamy wolne. Nikt nie rozumiał skąd te nagłe ferie (potem okazało się, że przyczyną były strajki w sprawie planów budowy elektrowni atomowej na południu Tamilnadu), szybko jednak doszłam do wniosku, że zamiast zaglądać darowanemu koniowi w zęby, lepiej zaplanować ten wolny czas. Tak powstał pomysł wyjazdu do Rameśwaram.

Rameśwaram leży ponad 400 kilometrów na południe od mojego Ćidambaram, na stosunkowo niewielkiej wyspie pomiędzy Indiami i Sri Lanką (aczkolwiek bez szaleństw – od lądu indyjskiego dzielą ją niecałe trzy kilometry, które można już od wielu dziesięcioleci przebyć mostem). Wyspa ta pochwalić się może kilkoma atrakcjami, jednak najważniejszą (i najsłynniejszą) z nich jest leżące na wschodnim brzegu, twarzą do oceanu Rameśwaram i jego wspaniała świątynia. Ona właśnie jest bohaterem dzisiejszego wpisu.

Ten piękny przybytek, wraz z wieloma rozsianymi po całej wyspie, podlegającymi mu mniejszymi świątyniami, kapliczkami, sadzawkami i studniami, jest szczególnie silnie związany z historią opisaną w jednym z klasycznych indyjskich eposów – Ramajanie. Stąd właśnie główny bohater, książę Rama, wraz ze swym bratem i sprzymierzoną armią małp (a wśród nich swoim największym czcicielem – Hanumanem) miał wyruszyć na Lankę, położone na wyspie królestwo, by stoczyć stanowiącą kulminację eposu bitwę i odzyskać swoją porwaną żonę. Tu także miał po zwycięskiej kampanii powrócić i stąd udać się w podróż powrotną do własnego królestwa.

Niektórych może jednak zaskoczyć fakt, że mimo iż na każdym kroku natrafiamy na bohaterów Ramajany, bóstwem, które zobaczymy (jeśli nam się uda) w głównym przybytku świątyni, jest Śiwa. Choć wisznuicki (Rama uznawany jest za wcielenie Wisznu) i śiwaicki hinduizm spotykają się dość często i mitów, w których występują oba bóstwa jest wiele, nie należy zapominać, że są to w praktyce dwa odrębne wyznania. Jeśli jednak wiemy, że istnieją śiwaickie wersje Ramajany (nie różniące się szczególnie fabułą od innych), porządek świątyni w Rameśwaram przestaje być taki niezwykły.

Centralnym wydarzeniem, wokół którego świątynia jest zorganizowana, są obrzędy przebłagalne, które Rama odprawił po powrocie z Lanki. Porwanie i uwięzienie cudzej żony może być uznane za dobry powód do wypowiedzenia komuś wojny i uśmiercenia go, jeśli jednak porywacz jest braminem, a szukający sprawiedliwej zemsty mąż nie, sprawa odrobinę się komplikuje. Zabójstwo bramina jest bowiem ciężkim grzechem zupełnie niezależnie od okoliczności. Dlatego właśnie Rama powrócił z Lanki co prawda z małżonką (nie trafiłam w Rameśwaram na żadne upamiętnienie dość kontrowersyjnego epizodu z próbą ogniową, czy czegokolwiek innego mogącego rzucać cień na idealny i szczęśliwy związek Ramy i Sity), ale i ze skazą wymagającą szczególnego oczyszczenia.

Tu właśnie pojawia się Śiwa, jako ten, do którego zanosi się przebłagalne modły. Świątynna mitologia skupia się na tym akcie, a na jego pamiątkę Rameśwaram oferuje każdemu wiernemu zmycie wszystkich grzechów. Oczywiście oczyszczenie uzyskać można właściwie w każdej innej świątyni, jednak w Rameśwaram idea ta jest szczególnie obecna. Niezwykle spektakularne jest też samo zmywanie grzechów, jak widać na zdjęciu całkiem fizyczne i wyjątkowo mało symboliczne. Coś, co też zobaczyć można wszędzie (tzn. normalne jest kąpanie się w świątynnych sadzawkach), ale chyba nigdzie (a przynajmniej w niewielu miejscach) na taką skalę.

W Rameśwaram po prostu wypada zmyć swe grzechy zanim stanie się przed bóstwem. Źródeł wody*, którą się to robi, jest dwadzieścia dwa. Są ponumerowane i należy odwiedzić je w odpowiedniej kolejności. Pierwszym jest ocean, od którego brzegu do świątyni jest zaledwie kilkaset metrów. Ludzie zanurzają się w nim kilkakrotnie i ociekając wodą zmierzają ku wschodniemu wejściu. Jeśli kolejka jest długa, może nawet trochę podeschną, ale nie na długo.

Źródłami na terenie świątyni są głównie studnie, dokładnie takie, jak ta na zdjęciu. Mężczyźni w białych ubraniach to pracownicy świątyni (bardzo żałuję, że nie miałam okazji dowiedzieć się o nich więcej). Stoją przy każdym źródle, czerpią wodę i polewają nią wiernych. Nie kropią, tylko szczodrze polewają, całe wiaderko na głowę. Jednym źródłem jest świątynna sadzawka, lecz nie wchodzi się do niej. Podchodzi się do lekko wysuniętego nad wodę tarasu, z którego świątynnicy spuszczają wiadra jak do studni.

Efekt jest taki, że wszyscy wierni w świątyni dosłownie ociekają wodą. Woda jest wszędzie na posadzce; po raz pierwszy w życiu nie wyszłam z hinduskiej świątyni z brudnymi od kurzu i pyłu nogami. Trzeba też wspomnieć, że świątynia w Rameśwaram słynie z długich korytarzy z pięknie rzeźbionymi kolumnami. Grupki ludzi w całkowicie mokrych ubraniach przemykające tymi korytarzami od studni do studni robią niesamowite wrażenie. Człowiek czuje się, jakby trafił do jakiejś niezwykłej, antycznej szatni basenowej. Nawet pogłos jest podobny.

Przed obliczem bóstwa jednak ociekając wodą stawać nie można. Zatem przy wejściu do głównego przybytku i w kilku innych punktach stoją prowizoryczne szatnie, gdzie można zmienić ubranie na suche. Szatnie te, zwykłe budki z białych płacht plastiku na aluminiowym stelażu, też wyglądają wśród kunsztownej rzeźby dość osobliwie. Nawiasem mówiąc nie zawsze są to osobne budki, czasem jest tylko ścianka osłaniająca przebierających przed płcią przeciwną, ale zmuszająca do striptizu przed własną.

Na sam koniec jeszcze kilka dodatkowych słów wyjaśnienia – studnie i sadzawka na terenie świątyni nie są jedynymi. Podobnych źródeł wody powiązanych z mitologią świątynną jest na całej wyspie jeszcze kilkadziesiąt, choć wiele z nich bardzo trudno jest znaleźć, a znaczna część jest po prostu strasznie zapuszczona. Niektóre są na terenach innych świątyń, które podlegają pod główną Rameśwaramską.

*sanskryckie słowo tirtha (stamilizowane jako tirttam) tłumaczy się najczęściej jako bród, ale w przestrzeni religijnej może to być właśnie studnia. Dlatego w notce używam terminu źródło wody i uchylam się konformistycznie przed dalszymi wyjaśnieniami. Indolodzy wiedzą, lub sprawdzą, reszcie wiele nowego t do życia nie wniesie. Snanam to także stamilizowany termin sanskrycki i oznacza kąpiel. Zatem tytułowe "Rameśwara tirtta snanam" to "kąpiel w rameśwaramskich tithach".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz